W słoneczne przedpołudnie 6 września 2014 r. upamiętniliśmy miejsce czasowego pochówku polskiego patrioty pokolenia Kolumbów, pchor. Armii Krajowej Wojciecha Bednarczyka ps. „Piorun” z Obwodu „Sroka” – Skierniewice. Ten zaledwie dwudziestojednoletni chłopak w dniu 29 czerwca 1943 r. zginął w wyniku tragicznego wypadku przypadkowego samopostrzelenia się. Następnego dnia czyli 30 czerwca Oddział Specjalny pod dowództwem ppor. Wiesława Konstanciaka „Bonawentury" w składzie: Władysław Brzeziński, Henryk Klingier, Wojciech Motyl, Edmund Szczeniowski, Jan Wojciechowski, Henryk Hanuszkiewicz, Stanisław i Roman Jackowscy, Mieczysław i Tadeusz Skrzypkowie, Leszek Żelechowski, Kazimierz Markiewicz dokonali uroczystego pochówku ciała zawiniętego celtą i skrępowanego żołnierskim sznurem. Przy pogrzebie asystowało kilka osób, wśród nich m.in. brat zmarłego Zbigniew Bednarczyk, wuj Ignacy Olczakowski, Wiktor Olczakowski, Barbara Wojtaszewska, Otylia Staroń. Egzekwie nad zmarłym odprawił młodziutki ksiądz z parafii skierniewickiej. Opis tego tragicznego w skutkach zdarzenia znajdujemy w publikacji pana Karola Zwierzchowskiego „Skierniewice w czasie II wojny światowej” strona 260-263.
„Broń trzeba przenieść na ul. Nowobielańską i zamelinować. Niosący co jakiś czas zmieniają się. Bez przeszkód docierają na tyły ul. Jasnej, gdzie za zabudowaniami biegła gospodarcza dróżka. Chwilę odpoczywają za posesją Szymczakowskich. W pobliskich zabudowaniach ujadają psy. Kolej niesienia worka z amunicją przypada na Wojtka Bednarczyka. Dalsze wydarzenia relacjonuje Mieczysław Skrzypek:
Działo się to tuż koło mnie. Widziałem, jak Wojtek pochylił się, aby wziąć worek z ziemi, prostował się. Nagle padł strzał. Poczułem, jak naparł na mnie całym ciałem, musiałem zrobić pół kroku do tyłu, aby zachować równowagę. Usłyszałem cichnący pełen żalu głos Wojtka -postrzeliłem się. To było ostatnie jego słowo. Osunął się po mnie na ziemię padając na wznak. Padliśmy, zaświeciło się światło w pobliskim domu. Ktoś wyszedł na zewnątrz i nasłuchiwał. Po chwili mężczyzna wszedł do środka, światło zgasło. Zapanowała cisza. Słychać było tylko szeptane złowrogie słowa - Wojtek się postrzelił... Czołgając się zbliżaliśmy się do „Pioruna". Leżał nieruchomo, w ciemności tylko jaśniała jego twarz. Podchorąży Wojciech Bednarczyk „Piorun" nie żył. Klęczeliśmy nad jego martwym ciałem oszołomieni, smutni, pełni żalu. To był dla nas wstrząs. Po kilku minutach nastąpiło otrzeźwienie... Nasłuchiwaliśmy, była spokojna, ciemna, groźna noc, przebywanie w pobliżu martwego kolegi wywoływało lęk.
Byli żołnierzami, trzeba było się przełamać. Przecież musieli zabezpieczyć broń, ukryć ciało kolegi, aby godnie je pochować, aby nie wpadło w niemieckie ręce. Działania rozpoczęli od odnalezienia w ciemności pistoletu Wojtka. FN kaliber 7,65 był odbezpieczony...”. Zwłoki bohatera po wojnie zostały ekshumowane i pochowane w rodzinnym grobowcu na cmentarzu Św. Józefa w Skierniewicach.
Piękny, drewniany przedwojenny krzyż ofiarowali państwo Ewa i Aleksander Szewczykowie z Kraszewic w woj.wielkopolskim, za co Im bardzo serdecznie dziękuję. Prace renowacyjne przy krzyżu, w tym montaż pasyjki i krzyżaka stabilizującego oraz tabliczki z opisem i znakiem „Polski Walczącej” wykonał p. Seweryn Lewandowski. A ja? Cóż ja, rzeczony krzyż uprosiłem i przywiozłem do Skierniewic, potem naszą grupę na to symboliczne miejsce przywiozłem i wraz z Maciejem obciążniki, narzędzia, itp. zanieśliśmy na miejsce osadzenia, czym oddaliśmy hołd naszemu zapomnianemu bohaterowi.
Chcesz coś sprzedać lub kupić, oferujesz usługi, szukasz pracownika lub pracy?
pchor.AK Wojciech Bednarczyk ps. Piorun komentarze opinie
Dziękuję Jacku.
Na mapie jest zła lokalizacja, powinno być:
51o59`41``N
20o09`36``E